Komentarze: 0
Byl cieply kwietniowy poranek. Wielka Sobota. Aurelia jak zwykle w sobote wstala wczesniej,
umyla sie i poszla nad rzeke. Tam jak zawsze czekal na nia Marek. Marek byl od Aurelii 2 lata s
tarszy, w tym roku bedzie pisal mature. Mial blond wlosy, ciemna karnacje i niebieskie oczy, w
ktore Aurelia moglaby patrzec godzinami. Umowili sie na osma. Ale Marek jak zwykle przyszedl
wczesniej na umowione miejsce. Tym razem byl cale czterdziesci minut przed czasem. Czekal na
Aurelie z wytesknieniem. Rece mu sie trzesly, nie mogl ustac w miejscu... Wreszcie nadeszla
Aurelia. Piekna, w swojej niebieskiej sukience, nie mogl sie na nia napatrzec. Nie widzieli sie w
koncu od miesiaca! Dla niektorych miesiac jest krotki ale dla nich to byla cala wiecznosc... Rzucili
sie sobie w objecia, usiedli obok siebie na trawie. Podziwiali przyrode i opowiadali sobie, co sie
zdarzylo przez ostatni miesiac, kiedy to byli tak daleko od siebie...
cdn...